Forum forum 28 LO im J Kochanowskiego w Warszawie Strona Główna


forum 28 LO im J Kochanowskiego w Warszawie
Oficjalne forum Uczniów, Absolwentów, Kandydatów i Nauczycieli
Odpowiedz do tematu
do Pana Szrowskiego
TomekM74
Gość


Witam Pana
Muszę Panu powiedzieć, że nigdy i nigdzie nie spotkałem na swojej drodze nauczyciela/człowieka, który tak bardzo potrafił zarażać chęcią poznania, chęcią nauki wszystkiego co nam w ręce wpada. Pan robił z lekcji spektakle w których był Pan genialnym reżyserem i oczywiście głównym aktorem:)
Na te lekcje się czekało!!!
Do dziś wspominamy Pana z kolegami z tamtych Kochanowskich lat!

Uczeń z początku lat 90-tych
TomekM74

a koledzy(wspominający) to: AndrzejL74, AleksanderK74, MichałW74

Życzę zdrowia.
pan Szarowski
Mama85
Gość


Piszę jako mama uczennicy kompletnie zaszcutej i zdołowanej przez pana Szarowskiego. Niczym jej pan nie zaraził, a wręcz przeciwnie, zraził do szkoły jako takiej i do edukacji w ogóle! To chyba słabo świadczy o pana umiejętnościach pedagogicznych! Ja też wspominam zebrania z panem (jako wychowawcą) z nieprzyjemnym skurczem żołądka! Sama jestem nauczycielem więc proszę się zastanowić... I nie łamać wrażliwych nastoletnich psychik!
były uczeń
Gość


hm. ja jakoś nie mam zbyt ciepłych wspomnień związanych z panem Szarowskim. kiedy na to wszystko spoglądam z perspektywy czasu, nie uważam go za jakiegoś wybitnego czy specjalnie oryginalnego nauczyciela (a na takiego chyba pozował, zresztą stado lizusów utwierdzało go w tym przekonaniu). nie zaraził mnie też niczym, ani miłością do poezji, do teatru (który, jeśli dobrze pamiętam był Jego konikiem). zawsze miał mnie za kretyna i gnębił okrutnie. na Jego obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że do liceum trafiłem jako zupełnie niedojrzałe (emocjonalnie) dziecko. byłem mało świadomym chłopczykiem, trzymanym pod szczelnym kloszem. tyle, że to nie jest powód aby kogoś próbować zniszczyć czy zaszczuć.
najgorsze jest to, że uwierzyłem, że jestem totalnym zerem, czas liceum to mroki średnie mojego życiorysu; nie raz byłem na krawędzi.
po zmianie liceum okazało się, że można inaczej, nowa polonistka zaszczepiła we mnie miłość do poezji (do dziś z przyjemnością czytam czasem Sonety Krymskie czy W malinowym chruśniaku), do literatury w ogóle. był Stachura, literatura latynoamerykańska (mój konik). matura poszła bezboleśnie (z języka polskiego 5, pan Wojtek by nie uwierzył). były studia na uniwerku, praca magisterska poświęcona powieści i tłumaczom okresu boomu. i jest miłość do literatury, szacunek dla książek.

tego nie dał mi pan Szarowski. On zafundował mi horror w (przynajmniej z definicji) najspanialszym okresie życia. choć, jak pisałem wcześniej, do "kochana" trafiłem jako emocjonalny dzieciak i zgnoić mnie było niezwykle łatwo.

nic to, było minęło.

nie ma co się nad sobą użalać (co niestety czynię za każdym razem, kiedy wspominam czasy ogólniaka), trzeba iść do przodu i myśleć o tym co będzie, nie o tym co bezpowrotnie minęło.
do Pana Szrowskiego
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu